Czy aby zacząć odżywiać się częściej roślinnie i gotować wegańsko potrzebujesz mieć w domu jarmuż, tofu, czarnuszkę i karob? Gdzie kupić śmietankę ryżową i co to, do cholery, jest seitan?
Kiedy zaczynałam gotować coraz częściej roślinnie, stopniowo rezygnując z produktów odzwierzęcych, w mojej kuchni nie było praktycznie 3/4 składników z wegańskich przepisów. Nie używałam wcześniej oleju kokosowego, mój zbiór przypraw ograniczał się do trzech nędznych słoiczków (pieprz, bazylia, oregano), nie lubiłam (i nadal nie lubię) mleka sojowego i naprawdę nie miałam pojęcia, jak smakuje batat. Ani gdzie go dostać. Ani jak rośnie. Ani nawet jak dokładnie wygląda, tak po prawdzie.
Postanowiłam jednak (zaraz po tym, jak już dałam się zwariować) nie dać się zwariować. Ledwo powstrzymałam się, żeby nie wrzucić do koszyka w sklepie online dziesiątek produktów, o których nie miałam pojęcia (i które kosztują małą fortunę). Przypomniałam sobie o pięciu podstawowych grupach produktów w diecie roślinnej (pełne ziarna zbóż, warzywa, owoce, strączki i orzechy + nasiona), wdech, wydech, złapałam płócienną torbę i jak codziennie, udałam się do warzywniaka.
Od razu zaczęłam instynktownie wybierać świeże i sezonowe warzywa i owoce, ale te już od dawna gościły w mojej codziennej diecie. Orzechy, suszone owoce, nasiona, produkty zbożowe również. Rzadziej zdarzało mi się jeść warzywa strączkowe. Poza soczewicą raz na jakiś czas i hummusem oraz bobem, będącym podstawą mojej diety w sezonie, nie sięgałam zbyt często po inne rodzaje strączków. Tego musiałam się nauczyć. Naukę znacznie ułatwiła mi dostępność roślin strączkowych i ich cena − są to produkty tanie, sycące i można z nich zrobić wiele potraw (a z fasoli to już w ogóle wszystko, jak wiemy).
Kiedy odżywiałam się wegetariańsko, nie wyobrażałam sobie przejścia na weganizm i zrezygnowania z produktów odzwierzęcych. Przepisy na wegańskie dania wydawały mi się szalenie skomplikowane i nie za bardzo jasne były dla mnie reguły związane z codziennym dostarczaniem sobie niezbędnych składników odżywczych. Na ulubionych blogach zdjęcia roślinnych potraw były imponujące i przepisy wyglądały niesamowicie, ale po pierwsze, większości nie umiałabym zrobić (brak umiejętności + brak sprzętu), a po drugie, lista składników często zawierała kilka pozycji, których nie miałam w kuchni i które były na tyle drogie, że użycie ich raz nie wchodziło w grę, a niezbyt miałam pomysł na kolejne użycie. Jedzenie w kółko kanapek, sałatek i pieczonych warzyw też znudziło mi się dość szybko, zaczęłam więc kombinować, jak jeść różnorodnie, smacznie, tanio, prosto i jednocześnie nie spędzać w kuchni dużo czasu.
Jeśli chcesz wprowadzić do swojej diety więcej posiłków roślinnych, a jesteś osobą, która je wszystko − zakładam, że jesz również te produkty, które jedzą weganie. Jesteś wegetarianinem/wegetarianką? Sprawa może być jeszcze prostsza, bo możliwe, że często sięgasz po warzywa, owoce, strączki czy orzechy. Jakkolwiek nie wygląda twój sposób odżywiania, jeśli tylko jest odpowiednio zbilansowany, sporo miejsca zajmują w nim wszystkie te produkty, które są wyłącznie roślinne. Jeżeli do tej pory na twojej kuchennej półce nie stały płatki drożdżowe czy tahini, a w koszyku z owocami nigdy nie leżała persymona − dalej może tak zostać. Roślinne odżywianie w zupełności może opierać się na lokalnych, sezonowych i tanich produktach, które są dostępne w każdym supermarkecie, a tym bardziej na bazarku. Ja wyznaję zasadę “im prościej, tym lepiej”. A im szybciej, tym w ogóle, najlepiej.
Nie oznacza to jednak, że obecnie nie używam w kuchni tych wszystkich “dziwnych” warzyw, owoców czy przypraw. Owszem, niektóre z nich znajdziesz na moich półkach i w lodówce. Po tych kilku latach “dorobiłam się” nawet słoiczka z czarną solą. Szukam promocji, kupuję okazyjnie na targach roślinnych, staram się nie marnować żywności.
Cała idea powstania tego miejsca oparta jest na potrzebie pokazania, że roślinne odżywianie może być proste, łatwe i przyjemne i nie musisz spędzać codziennie za dużo czasu w kuchni, jeśli masz ciekawsze rzeczy do roboty. Albo jeżeli nie masz tego czasu. Albo jedno i drugie. Skoro ja dałam radę nauczyć się tego wszystkiego, to znaczy, że to naprawdę nic trudnego.
Zdjęcie: unsplash.com