Przyznam się od razu − nigdy moja dieta i mój styl życia nie wzbudzał takich emocji jak w momencie, w którym oznajmiłam światu, że spodziewam się dziecka. Nagle moja ciąża nie była tylko „moja”, a stan zdrowia mojego, jeszcze nienarodzonego, dziecka spędzał sen z powiek wielu osobom. Ja też się martwiłam, jak prawie każda przyszła mama, ale na pewno nie tym, że robię krzywdę mojemu dziecku swoją roślinną, dobrze zbilansowaną dietą. Wręcz przeciwnie.
„No to teraz już zaczniesz jeść mięso?”.
„Wiesz, musisz myśleć nie tylko o sobie”.
„Nabiał jest przecież niezbędny w diecie kobiety w ciąży!”.
„Nabawisz się anemii”.
„Twoje dziecko urodzi się z niską wagą”.
To, i wiele innych teorii, usłyszałam jeszcze tego samego dnia, w którym podzieliłam się ze znajomymi (i nieznajomymi, przede wszystkim) swoją radosną nowiną. A to i tak tylko te „wypowiedziane”, bo zakładam, że wyobraźnia niektórych mogła ponieść o wiele dalej.
Zacznijmy od, wspominanego przeze mnie uparcie, stanowiska Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego, w którym czytamy, że dobrze zaplanowane diety wegetariańskie, w tym wegańska, są odpowiednie na wszystkich etapach życia, włącznie z okresem ciąży i laktacji. Nie ma co z tym polemizować, ale powiedzmy, że trafisz na kogoś, a to akurat jest prawie pewne, kto nie wierzy w oficjalne stanowisko jednego z największych stowarzyszeń dietetycznych na świecie. Ciężka sprawa, ale i z takiej sytuacji da się wyjść. Oczywiście nie musisz nikomu nic udowadniać − ważne, że ty czujesz się dobrze ze swoją decyzją, regularnie robisz badania (co zresztą powinna robić każda kobieta, która spodziewa się dziecka, niezależnie od tego, czy je mięso i nabiał, czy nie) i cieszysz się ciążą i nowym, fascynującym etapem życia. Tylko czasem warto choć spróbować przekonać tych nieprzekonanych − szczególnie, jeśli są nam bliscy, zależy nam na dobrych relacjach z nimi, a sprawa tak naprawdę jest do wygrania. Zakładam, że większość pytań i „złotych rad” ze strony rodziny i przyjaciół wynika z troski i niewiedzy − a temu możemy choć spróbować zaradzić!
Poszukaj sprzymierzeńców w autorytetach. Dietetycy/dietetyczki, specjaliści/specjalistki żywienia, lekarze/lekarki − oprócz tych specjalizujących się w dietach roślinnych, jest coraz więcej osób, które posiadają wiedzę na temat diety wegetariańskiej czy wegańskiej i potrafią tak dobrać zalecenia swoim pacjentkom, żeby były one zgodne z ich stylem odżywiania. Jakież było moje zdziwienie, kiedy położna podczas mojej ciąży wysłała mi mailem spis produktów pełnych żelaza. Spodziewałam się listy składającej się głównie z różnych rodzajów mięs, a okazało się, że wśród trzydziestu pozycji roślinnych źródeł żelaza, tylko jeden produkt nie jest wegański, tylko wegetariański. Mięsa brak. Położna nie wiedziała jeszcze wtedy, że jestem weganką.
Także coraz więcej dietetyków i dietetyczek zna się na bilansowaniu diet roślinnych. Nie jest dla nich problemem zastąpić nabiał, mięso i jaja w diecie, nawet u ciężarnej weganki czy wegetarianki, bo wiedzą, że jak najbardziej jest to możliwe. Każdej dziewczynie (niezależnie od tego, co je) polecam udanie się do dietetyka/dietetyczki, kiedy tylko dowie się o ciąży albo najlepiej jeszcze wcześniej − na etapie planowania. Jednak w tym czasie sporo zmienia się w organizmie, zapotrzebowania rosną i warto spotkać się z kimś, kto pomoże nam poukładać wszystko tak, żeby jedzenie było przyjemnością, a nie sprawą, która dodatkowo nas stresuje.
Badaj się regularnie, zgodnie z tym, co zaleca ci twój ginekolog/ginekolożka. Tak jak każda kobieta w ciąży, rób wszystkie niezbędne badania w terminie i przyjmuj zalecane suplementy. Nie tylko weganki i wegetarianki przyjmują suplementy podczas ciąży. Kobieta jedząca mięso i nabiał może cierpieć na anemię, tak samo jak weganka. Generalnie wiele kobiet doświadcza spadku hemoglobiny i obniżenia poziomu żelaza na pewnym etapie ciąży, więc warto to dokładnie monitorować i reagować w porę. Powtórzę − nieważne, czy jesz schabowe i zapijasz maślanką, czy nie. Mnie hemoglobina nie spadła znacznie i całą ciążę wszystkie wyniki badań miałam wzorowe, ale mogło też być zupełnie inaczej, niezależnie od ilości zjadanej przeze mnie soczewicy, tofu i natki pietruszki. Taka ciążowa „uroda”.
Wiedza to skarb. Tak już jest, że będąc wegetarianką lub weganką musisz posiadać sporą wiedzę o żywieniu i wiedzieć, jakie są źródła białka, żelaza, wapnia, cynku… oczywiście jedząc „wszystko” też powinnaś wiedzieć, co jeść, żeby dostarczać swojemu organizmowi wszelkich niezbędnych składników, ale… nikt od ciebie tego w sumie aż tak nie wymaga. A od weganek wymagają. A te w ciąży najchętniej poddawaliby raz w tygodniu testom sprawdzającym wiedzę. A na końcu podsunęli pierś z kurczaka jako lek na wszystkie potencjalne niedobory. Przykre, ale prawdziwe. Dlatego, nawet nie dla innych, ale dla siebie samej, aktualizuj i pogłębiaj swoją wiedzę na temat diety roślinnej, próbuj nowych przepisów, poznawaj smaki. Ciesz się swoją dietą, bez obaw, że nie dostarczasz swojemu organizmowi odpowiedniej ilości białka. Bo o białku to akurat my, weganie i weganki, wiemy sporo.
Pamiętasz, czemu przeszłaś na wegetarianizm/weganizm? Pamięć o motywacji jest dla mnie bardzo ważna w „walce” o mój styl życia i przekonania. To, co pchnęło mnie do rezygnacji najpierw z mięsa, a potem stopniowo z nabiału i jajek, napędza mnie do działania i pokazywania swoją postawą, że dieta roślinna jest prosta i może dawać radość. Dla mnie najważniejszy jest aspekt etyczny i ekologiczny, ale korzyści idące z dobrze zbilansowanej diety wegańskiej są bardzo miłym dodatkiem. Warto mówić innym, jeżeli są ciekawi, czemu weganizm (czy wegetarianizm). To, co dla innych jest chwilową „modą”, dla ciebie może być całkiem sporym kawałkiem życia.
Nie przejmuj się i rób swoje. „Rozumiem, że możesz się o mnie martwić, ale ja najlepiej wiem, co jest dla mnie dobre”. Jeśli zdecydowałaś się na dietę wegetariańską czy wegańską i kontynuujesz ją, będąc w ciąży to znaczy, że jesteś pewna swojej decyzji i dobrze czujesz się, jedząc tak, a nie inaczej. Super! Masz wiedzę o dietach roślinnych, szukasz informacji i ciągle uczysz się nowych rzeczy na temat żywienia − jesteś świadomą przyszłą mamą i aż zdziwienie ogarnia, że ktoś może się o ciebie (o was) martwić w tej kwestii.
Wpisy z serii „Wegańska ciąża” oparte są na moim własnym doświadczeniu, jak również konsultacjach z dietetyczką oraz lekarkami prowadzącymi moją ciążę. Pamiętaj, aby powiadomić swoich lekarzy o stosowanej diecie. Każda ciąża jest inna i powinna być konsultowana indywidualnie.
Zdjęcie: unsplash.com