Kiedy mówię komuś, że używamy pieluch wielorazowych albo ktoś zauważa u Kazika wystającą ze spodenek kolorową pieluszkę, często pojawia się zdziwienie i taka szczera chęć poznania powodów takiej decyzji. Czemu właściwie zainteresowałam się w dzisiejszych czasach pieluchowaniem wielorazowym? Mamy XXI wiek, wybór pieluszek jednorazowych w sklepach jest szalony, można przebierać w rodzajach, firmach, półkach cenowych… można nawet wybrać ekopieluszki! O co więc chodzi z tymi wielorazówkami?
Po pierwsze, te pieluchy, o których ja tu wam piszę i promuję, to nie są pieluchy, jakie pamiętają nasze mamy. Te nowoczesne pieluchy wielorazowe to różnorodne systemy, wiele rozwiązań, które można dopasować konkretnie pod nas i nasze dziecko, ułatwienia, gadżety, piękne wzory, kolory, dobre materiały. To wiele firm, również naszych polskich, które mają w swojej ofercie świetne jakościowo pieluszki. To też pewnego rodzaju moda, choć nie lubię tego słowa, ale ciężko mi znaleźć adekwatne – wielopielo naprawdę ślicznie wyglądają na pupie dziecka i pod tym względem biją na głowę jednorazówki. W ciepłe dni moje dziecko biega w samej pieluszce i koszulce, uwielbiam ten widok!
Wracając jednak do pieluchowania wielorazowego jako sposobu na pielęgnację dziecka, spotykam się często w rozmowach z wami albo gdy prowadzę spotkania o podstawach pieluchowania, ze stwierdzeniem, że bardzo ciężko jest być w stu procentach na wielopielo. Że nocki, że wyjścia z domu, że dłuższe wyjazdy, że żłobek, że tatę dziecka trudno przekonać. Że chcielibyście używać tylko pieluszek wielorazowych, a to się nie udaje. Że owszem, kilka razy dziennie w ruch idzie wielo, ale noce są na jednorazówkach. Że używacie na zmianę „jedno” z wielo. Że byliście w lato całkowicie na wielorazówkach, a zimą entuzjazm opadł. I wiecie co – ja to doskonale rozumiem! I zaraz wam napiszę, dlaczego mimo wszystko warto używać nawet raz dziennie wielo.
Wszyscy zdajemy sobie już chyba sprawę, że nasza planeta jest w fatalnym stanie. Korzystanie ze słomek jest już dawno passé, zaczynamy zastępować foliówki lnianymi torbami, przerzucamy się na komunikację miejską czy rower coraz częściej, produkty roślinne zyskują coraz więcej fanów i fanek, segregujemy śmieci. To wszystko ma znaczenie i myślimy o tym poważnie w obliczu faktów o naszym środowisku. Tymczasem, zostając rodzicami, tworzymy wokół siebie wręcz niewyobrażalny stos jednorazowych pieluch i chusteczek. Dziecko do drugiego roku życia zużywa średnio 5000 pieluch. Pięć tysięcy. Ta liczba robi wrażenie. A wiecie, że jedna taka pieluszka jednorazowa, z tych popularnych dyskontowych, nie ekologicznych, rozkłada się jakieś 450 lat? Różne źródła podają różne dane, ale nigdzie nie spotkałam się z szacunkiem, że będzie to mniej niż 300 lat.
Dlatego uwierz mi, że naprawdę to, że użyjesz pieluchy wielorazowej trzy razy dziennie ma znaczenie. Albo, że użyjesz sprawdzonej ekopieluszki nocą. A gdy będziesz poza domem, skończy ci się zapas wielo, kupisz czy pożyczysz jednorazówkę, nawet nieekologiczną, też się świat nie zawali. Bo ty już tak dużo robisz dla środowiska, wybierając pieluszki wielokrotnego użytku. A przecież twoje pieluszki posłużą jeszcze kolejnym dzieciom, czy twoim własnym, czy znajomych, czy odsprzedane na bazarku wielopielo – jeszcze innym.
Dlatego jeśli jeszcze się wahasz, a masz ochotę sprawdzić, czy wielorazówki są dla was, po prostu spróbuj! Wyszukaj lokalną Pieluchotekę, spytaj na grupie rodziców z twojego miasta czy dzielnicy, kto używa wielopielo i mógłby ci o nich opowiedzieć lub pożyczyć kilka. A może ktoś w twojej okolicy organizuje otwarte spotkania o podstawach użytkowania pieluszek? Bardzo pomocne będą też grupy na Facebooku, na przykład ta.
Powodzenia!