Kotleciki z kaszy jaglanej, słodkich marchewek i mąki z ciecierzycy, która nadaje chrupkości − idealne na obiad dla maluchów, a i my się nimi zajadamy.
Przepis jest na tyle kotlecików, ile na zdjęciu poniżej. Nam starczają na dwa dni sporych obiadów dla dorosłych (plus sałatka i ziemniaki) i dwa obiady dla Konika (może być też z dodatkowym warzywem w słupku lub sosem z pomidorów).
Kotleciki jaglano-marchewkowe
200 gramów kaszy jaglanej (przed gotowaniem)
3 duże marchewki
3 małe korzenie pietruszki
90-100 gramów mąki z ciecierzycy (ok. 10 łyżek)
2 łyżki oliwy z oliwek
kawałek imbiru
sezam (opcjonalnie)
płatki drożdżowe (opcjonalnie)
Kaszę jaglaną zalewam wodą i odstawiam na 15-20 minut. Marchewki i pietruszkę szoruję dokładnie, obieram ze skórki, kroję na mniejsze kawałki i gotuję na parze, aż będą miękkie. Kaszę odcedzam, przepłukuję ponownie wodą i gotuję w świeżej wodzie do miękkości. Ugotowaną kaszę i warzywa studzę. W misce mieszam kaszę, warzywa, oliwę, mąkę z ciecierzycy, starty na tarce imbir. Opcjonalnie dodaję łyżkę lub dwie zmielonego sezamu oraz płatki drożdżowe (też ok. 2 łyżki). Blenduję na w miarę gładką masę, ale mogą zostać też większe kawałki. Formuję kotleciki. Jeśli masa jest zbyt rzadka (zależy to np. od tego, jak miękko była ugotowana kasza i warzywa lub ile wody dostało się do masy z gotowania kaszy), dodaję więcej mąki. Kotleciki piekę w piekarniku z opcją termoobiegu, na papierze do pieczenia, w 180-200°C przez ok. 40-45 minut, aż się lekko zarumienią.
Kotleciki po wystudzeniu łatwo kroją się na kawałki, które można wziąć do łapki. W środku są dość miękkie, na zewnątrz chrupiące, ale nie twarde. My jemy je z ziemniakami, kaszą gryczaną lub ryżem oraz z prostą sałatką ze świeżych warzyw z dodatkiem oliwy z oliwek. Do kotlecików można zrobić prosty sos z pomidorów (witamina C!) − pomidora obieram ze skórki (wystarczy naciąć na krzyż pomidora, polać wrzątkiem lub włożyć na chwilę do wrzątku i skórka sama odchodzi), rozgniatam widelcem, dodaję pół ząbku czosnku (opcjonalnie), odrobinę oliwy.
Smacznego!
PS Takie kotleciki zaproponowałam Konikowi po ponad dwóch tygodniach rozszerzania diety: znał już marchew, pietruszkę, oliwę, kaszę, a nowym produktem była mąka z ciecierzycy. Nie mam pojęcia, ile trafiło do brzucha, ale chyba smakowało.