I znów kluchy! Choć nie jestem wielką fanką i wolę ziemniaczki, to jednak latem tak rzadko gotuję, że jeśli już, to właśnie coś szybkiego i prostego oraz niewymagającego uruchomienia piekarnika czy długiego stania przy kuchence. Ostatnie nawałnice przechodzące przez Warszawę zmusiły mnie również do zużycia całej balkonowej bazylii − podczas burzy przewróciła i stłukła mi się największa z donic. A jeśli mowa o dużej ilości bazylii − to od razu na myśl przychodzi mi pesto ♥ U mnie w „odchudzonej” z oliwy wersji − orzeźwiającej cytrynowej!
Sos bazyliowo-cytrynowy
100 gramów słonecznika
szklanka świeżej bazylii (ok. 25 gramów)
3 ząbki czosnku
sok z całej cytryny
świeżo zmielony pieprz
odrobina soli
łyżka oleju kokosowego (opcjonalnie)
płatki drożdżowe (opcjonalnie)
Ziarna słonecznika zalewam wrzątkiem na 15 minut. Po tym czasie blenduję je (wraz z wodą) z bazylią, sokiem z cytryny, czosnkiem, pieprzem i ew. solą. Czasem dodaję oleju kokosowego, aby pasta była bardziej aksamitna. Łączę sos z makaronem i gotowe!
Danie możesz posypać płatkami drożdżowymi − nada to paście lekko „serowy” posmak. Płatki możesz też dodać bezpośrednio do sosu.
Na zdrowie! ♥
A.