Zaczęło się lato i codzienne jedzenie sprawia mi wiele radości ♥ Wystarczy kilogram czereśni czy jagód i posiłek gotowy. Czasem stoję przed straganem i nie wiem, co mam wybrać − wybór jest ogromny, a ja staram się kupować każdego dnia świeże warzywa i owoce. Marzy mi się mieszkanie w kraju, w którym przez większość roku ze świeżych owoców można zjeść nie tylko jabłka. Niedługo zacznę już mrozić niektóre z ulubionych owoców, aby dłużej cieszyć się ich smakiem.
Skończyłam ostatnio opakowania kosmetyków, które bardzo mi się spodobały i na pewno do nich wrócę. Pierwszy z nich − lipowy płyn micelarny marki Sylveco od razu pokochałam. Ma delikatny, prawie niewyczuwalny zapach, co dla mnie jest zaletą, bo nie lubię sztucznie pachnących kosmetyków. Podoba mi się jego skład, który jest prosty i naturalny. Płyn zawiera ekstrakt z kwiatów lipy szerokolistnej, który działa nawilżająco i osłaniająco. Bardzo łatwo było mi z jego pomocą zmywać makijaż, ładnie oczyszczał moją skórę i nie zauważyłam żadnych podrażnień, z którymi mam problem po zastosowaniu większości kosmetyków. Już zamówiłam drugą buteleczkę i na razie jest to mój płyn micelarny nr 1. Jeśli masz swój sprawdzony typ − daj znać w komentarzach!
Drugi kosmetyk do pielęgnacji, który ostatnio podbił moje serce to hydrolat z dzikiej lawendy wąskolistnej z Ministerstwa Dobrego Mydła − ich produkty niezmiennie mnie pozytywnie zaskakują. Hydrolatu używałam jako toniku do twarzy przed nałożeniem oleju lub jako mgiełki w upalne dni − doskonale odświeżał i oczyszczał skórę. Bardzo polubiłam jego zapach − zupełnie inny niż ten lawendowy, do którego jestem przyzwyczajona. Dzika lawenda pachnie inaczej: ziołowo, lekko, odświeżająco. Nie każdemu spodoba się ten zapach, ale mnie on bardzo odpowiada. Hydrolat sprawdził się też jako baza do maseczek z zieloną glinką. Na pewno wrócę do tego produktu, choć teraz chcę wypróbować hydrolat rumiankowy lub oczarowy.
Spędziliśmy kilka dni na działce pod Kielcami i naprawdę wypoczęłam. Było mi potrzebne całkowite oderwanie się od miasta i bycie bliżej natury. Uwielbiam tę ciszę, zapach lasu i to, że czas mi się niesamowicie dłuży − w mieście czasem nawet nie wiem kiedy mija mi cały dzień, co potrafi być frustrujące. Wróciłam do Warszawy zrelaksowana i już czekam na kolejne wolne dni!
Dobrego tygodnia! ♥
A.