„Powiedz mi, bo już nie mam siły, jak radziłaś sobie z mdłościami?” − spytała mnie znienacka znajoma, obecnie w siódmym tygodniu długo wyczekiwanej ciąży. „Nie radziłam” − odparłam − „Bo nie miałam żadnych mdłości”.
Mój syn ma już siedem miesięcy. Tylko i aż, bo mam wrażenie, że w ciąży byłam wieki temu. Jednak tematy okołociążowe wciąż się mnie trzymają i, przyznam, bardzo lubię o nich rozmawiać. To był dla mnie magiczny czas, pełen wyzwań, zdziwień, poznawania siebie i swojego ciała. W zasadzie bardzo lubiłam być w ciąży, przez większość czasu czując się tak, jakbym unosiła się kilka centymetrów nad ziemią. Gdy się tak nie czułam, to na ogół spałam.
Każda z nas w ciąży czuje się inaczej. Mam koleżanki, które, tak jak ja, wspominają ten czas z pewną tęsknotą, mam też takie, dla których poród zakończył okrutne czasy opuchniętych nóg, wymiotów, wiecznego zmęczenia. Na początku ciąży miałam o niej jakieś wyobrażenia − trochę gdzieś coś usłyszałam, trochę przeczytałam. Myślałam, że każda dziewczyna ma pewne „typowe” objawy ciążowe. Okazało się, że nie każdej z nas jest niedobrze na sam widok jedzenia i nie wszystkie mamy charakterystyczną linię na brzuchu. I jest to całkiem normalne.
Zanim zaczniesz, tak jak ja kilka miesięcy temu, przekopywać wątpliwej jakości merytorycznej fora internetowe w poszukiwaniu informacji „czy to aby normalne?!”, przeczytaj, co mnie ominęło w pierwszej ciąży:
Wymioty i mdłości
Tak, nie miałam ich. Ani razu nie zrobiło mi się niedobrze, nawet raz nie zwymiotowałam. Przyznaję, czekałam na ten niemiły objaw, kojarząc go z filmów i książek jako nieodłączną część pierwszych tygodni ciąży. Ba, serialowe bohaterki tak właśnie dowiadywały się o tym, że spodziewają się dziecka − puszczając pawia wprost do stojącego obok kosza. Szczerze: jak do dziewiątego tygodnia nie zwymiotowałam, to już byłam nieźle wystraszona. Na szczęście moja ginekolożka mnie uspokoiła (i pewnie pomyślała sobie o mnie coś dziwnego). Ponieważ nie było mi niedobrze, a apetyt dość mi dopisywał, w pierwszym trymestrze utyłam cztery kilo. Kurtyna.
Wrażliwość na zapachy
Przed ciążą nie byłabym w stanie wejść do zatłoczonego autobusu zimą, ciężko było mi poruszać się w sklepie blisko działu z nabiałem, uciekałam przed wyperfumowanymi koleżankami. W ciąży, o dziwo, nadwrażliwość na zapachy przeszła mi całkowicie.
Dziwne smaki
Ciążowe zachcianki, ach, kto ich nie ma… no, na przykład ja. Ogórki kiszone jadłam jak przed ciążą, czekoladę też (nigdy razem). Ogólnie starałam odżywiać się zdrowo i myślałam o tym, aby moja dieta była odpowiednio zbilansowana, ale nie odmawiałam sobie raz na jakiś czas pizzy czy czipsów. Byłam ciekawa, czy zachce mi się tego, czego nie jem od lat − mięsa, nabiału czy jajek, ale nie, nic takiego nie nastąpiło. Pożerałam za to bób na potęgę. Ale to jak co roku, żadna nowość.
Linea negra
Tutaj już się konkretnie zdziwiłam. Znów wujek Google poszedł w ruch. Okazało się, że nie każda kobieta w ciąży ma tzw. kresę czarną − ciemniejszą linię biegnącą przez środek brzucha, utrzymującą się nawet kilka miesięcy po porodzie. Ja nie miałam nawet cienia tej kreski, co jest całkiem normalne, teraz to wiem.
Wystający pępek
I kolejne zdziwienie. Tak, w tej ciąży głównie się dziwiłam, jak to wszystko jest sprytnie pomyślane, w jaki sposób moje ciało się przygotowuje i jak ja sama się zmieniam. Do dnia porodu mój pępek pozostał wklęsły, co, przyznam, wyglądało dość śmiesznie. Znów, normalka, niektóre z nas tak mają.
Zaparcia
Zaparciami to już mnie wszyscy straszyli, nie oszczędzając opowieści, o których wolałabym zapomnieć. Nie wiem, czy to kwestia dobrze zbilansowanej roślinnej diety pełnej błonnika, czy ilość wody, którą wypijałam w tych upałach (rodziłam we wrześniu), czy zupełny przypadek, ale takich problemów nie miałam.
Opuchnięte stopy
Już nawet kupiłam o rozmiar za duże sandały na końcówkę lata i mojej ciąży! Nie wiem po co, stopy nie opuchły mi nawet odrobinę.
To normalne, że mamy różne objawy ciąży. To nie jest jeden z tych tekstów-przechwałek, jak mi dobrze było w ciąży, bo nie przeżyłam tego i tamtego, nie! Dla pocieszenia: cały pierwszy trymestr przespałam, miałam dość spory apetyt, a moje piersi, no cóż, nie wyglądają już tak jak kiedyś. Zanim jednak zaczniesz panikować, że w zasadzie to czujesz się całkiem OK z wielkim brzuchem i wyglądasz lepiej niż przyzwoicie, uspokoję cię, że to się naprawdę zdarza, i to często.
A was jakie objawy szczęśliwie ominęły?