Unikałam tego wpisu jak ognia. Uważam, że to jest tak indywidualna sprawa, jakich pieluch używamy, że nie da się opisać uniwersalnego początku przygody z wielopielo. Ale za każdym razem, gdy wchodzimy na temat pieluszek, to dostaję kilkanaście wiadomości „no ale dobrze – od czego zacząć?” – dlatego postanowiłam umieścić w jednym miejscu wszystko to, co piszę wam w mailach i mówię na spotkaniach. I mam nadzieję, że komuś tym wpisem pomogę w przejściu na bardziej ekologiczne i przyjazne rozwiązania!
Jeśli nie rozumiesz jakiegoś określenia użytego w tekście, sprawdź w słowniczku pieluch wielorazowych.
Po pierwsze: skąd wziąć pieluchy? Mamy kilka opcji. Ja jestem zdania, że dopóki nie sprawdzimy co nam i naszemu dziecku pasuje, nie ma sensu kupować całej wyprawki i stosu pieluch i akcesoriów. Możemy:
- sprawdzić, gdzie w naszej okolicy działa Pieluchoteka. Pieluchoteka to inicjatywa mam, które wielopieluchują. Z Pieluchoteki, albo inaczej − Biblioteki Pieluchowej, można wypożyczyć pieluszki w różnych systemach i sprawdzić, co nam pasuje, zanim zdecydujemy się na zakup. Czyli wypożyczamy, używamy, testujemy, oddajemy. Minusem na pewno będą kolejki w takich Pieluchotekach – czasem na zestaw pieluszek trzeba czekać kilka tygodni. Jest też opcja wysyłkowa, dlatego jeśli nie ma Pieluchoteki blisko ciebie, możesz dostać paczkę z zestawem testowym
- poszukać rodziców, którzy też używają pieluch wielorazowych. Ja polecam największą polską grupę o wielopieluchowaniu – tam możecie spytać, kto mieszka w waszej okolicy i po prostu opowie wam o pieluszkach i objaśni, jak ich używać
- kupić coś na start. Kilka pieluszek, w różnych systemach. Najlepiej na bazarku pieluch wielorazowych (są takie grupy na Facebooku), używane, trochę tańsze niż nowe. Często też te używane będą chłonne, a nowe potrzebują kilku prań, aby nabrać chłonności. Tutaj jednak byłabym ostrożna, bo myślę, że takim działaniem na chybił trafił prędzej można się zniechęcić. Przyjmijmy, że ktoś polecił wam pieluchy kieszonki konkretnej firmy, które okazały się na was za duże/za małe, zapięcie niewygodne, wsuwanie wkładów do kieszonki uciążliwe, ogólnie klapa. A przykładowo tetra i wełniany otulacz byłby jak dla was stworzony – wygodny i praktyczny. Dlatego uważam, że kupowanie pieluch „bo moja koleżanka ma takie i są super” nie jest najlepszym pomysłem, choć nie twierdzę, że się nie uda – czasem ciężko o inne rozwiązanie
- udać się do sklepu stacjonarnego, gdzie sprzedają pieluszki wielorazowe. Choć zdarza się, że niestety osoba, która sprzedaje pieluchy nic o nich nie wie (serio), to jednak w większości takich miejsc jest ktoś, kto się choć minimalnie zna na wielopieluchach i pomoże dobrać coś odpowiedniego. A jak nie, to można chociaż „pomacać” materiały, z jakich są wykonane i zobaczyć na żywo o co chodzi.
Po drugie, musimy wiedzieć, z kim mamy do czynienia. Czego innego będzie potrzebował noworodek, czego innego półroczniak, roczniak, a zupełnie czegoś innego dwulatek. Pamiętajcie, że można zacząć używać pieluch wielorazowych w każdym wieku dziecka, które jeszcze nosi pieluszki. I nie trzeba być 100% na wielo, bo każda pieluszka ma znaczenie.
Jeśli spodziewamy się dziecka lub mamy dziecko, które jest jeszcze malutkie, wybieramy pieluszki w rozmiarze NB, czyli new born, które są przeznaczone dla noworodków i bardzo małych niemowlaków – do około 4-5 kilogramów. Jeśli chcemy zacząć pieluchować starszego niemowlaka lub toddlera – wybieramy pieluchy w rozmiarze OS, czyli one size. Taka pieluszka starczy nam na cały okres pieluchowania.
Niektóre firmy zaczęły wprowadzać rozmiary XS, S, M, L czy XL – wtedy warto patrzeć już indywidualnie na wymiary i kilogramy.
Po trzecie, warto poznać różne systemy, żeby wybrać, co będzie dla was najlepsze. Mamy kilka najbardziej popularnych systemów i na nich się skupię:
- otulacze + wkłady
- kieszonki + wkłady
- AIO
- SIO
Każda pieluszka składa się z chłonnego wkładu i warstwy wodoodpornej. Tak więc, żeby mieć wszystko na pupie dziecka, co być powinno, pomyśl, czy masz coś, co pochłonie mocz czy zatrzyma kupę i czy masz coś, co nie przepuści tego na zewnątrz i zapewni dziecku komfort.
Otulacz − wkład chłonny zakładamy bezpośrednio przy pupie dziecka, a na tę warstwę zapinamy otulacz. Otulacze mogą być wykonane np. z wodoodpornego, oddychającego materiału PUL czy wełny. Co może być wkładem w takim systemie? Tetra, prefold, formowanka, wkład bambusowy, konopny, z biobawełny, mikropolaru, wkład „sucha pupa” − jest naprawdę sporo opcji i każdy może wybrać coś, co mu pasuje. Otulacz może być zapinany na napy lub rzepy, a w środku może mieć specjalne zakładki, które pomagają trzymać wkład na miejscu. Otulacza możemy użyć kilka razy, jeśli nie jest ubrudzony, zmieniając same wkłady.
Kieszonka − składa się z zewnętrznej warstwy wodoodpornej i oddychającej, zwanej PULem, która zszyta jest z warstwą materiału przepuszczającego wilgoć. Pomiędzy te dwie warstwy wkładamy wkład chłonny. Stąd nazwa kieszonka. Wkładem może być tak naprawdę wszystko, co wchłonie siki dziecka − wkłady często są bambusowe, bawełniane, z mikrofibry czy konopi. Materiał, który znajduje się „od pupy” dziecka może być różny. Popularny jest polar albo welur syntetyczny, który daje uczucie suchości, może być bawełna czy bambus albo tak zwany coolmax − dający uczucie chłodu. Podsumowując: aby założyć dziecku kieszonkę, trzeba włożyć do niej wkład i zapiąć na pupie dziecka, tyle.
AIO − pieluchy all in one, wielopieluchowe „pampersy”. Czyli pielucha już gotowa do użycia, nie trzeba z nią nic robić, poza założeniem na pupę − dokładnie tak, jak pieluchę jednorazową. Różnica jest oczywiście taka, że po zabrudzeniu pieluszkę AIO wrzucamy do kosza na brudne pieluchy, a potem pierzemy. W AIO mamy otulacz PUL z już wszytym wkładem − długim językiem. Jest to bardzo wygodne, szczególnie na wyjścia. Niestety pieluchy w systemie AIO są jednymi z droższych opcji. Schną też dość długo w porównaniu z otulaczami.
SIO − pieluchy snap in one. Pieluszka jest wykonana np. z woododpornego PULu, a wkłady chłonne są dopinane do niego za pomocą napek. Możemy jej użyć kilka razy, jeśli nie została zabrudzona, wymieniając same wkłady.
Pamiętajcie też, że możecie mieszać różne systemy, czego przykładem jestem na przykład ja – używam wszystkiego, choć obecnie z przewagą kieszonek i AIO. Czy jest to wygodne? I tak, i nie. Niektórzy używają tylko jednego systemu i na pewno jest to fajne rozwiązanie, ale stosik pieluch totalnie „od czapy”, jak u mnie, też się sprawdza!
Po czwarte, trzeba zdecydować, jaki materiał najbardziej będzie nam i dziecku pasował. I znów skupię się na dwóch najpopularniejszych: PUL i wełna.
PUL to szczelny, wodoodporny, „oddychający” laminowany poliester, czyli zewnętrza warstwa pieluchy − to ta bardzo kolorowa i wzorzysta. Można z niego uszyć zarówno kieszonki, jak i otulacze, AIO lub SIO.
Wełna – otulacz może być wełniany i jest to najbardziej naturalna opcja wieolopieluchowania. Jest to cienka wełna, niegryząca, przyjemna w dotyku, przewiewna. Głównie z recyklingu. Naturalne właściwości wełny to między innymi przewiewność i antybakteryjność. Wełniany otulacz pierze się dopiero wtedy, gdy się zabrudzi lub jeśli po prostu zacznie… śmierdzieć. Wystarczy go tylko wietrzyć po użyciu, a prać co około 2 czy 3 miesiące. Rozumiem jednak, że wełna może być problematyczna dla wegan i wegetarian. Ja, przyznaję, mam kilka wełnianych otulaczy, ale uważam, że jeśli są z wełny recyklingowej, to jest to w porządku (to są te chwile, w których: weganizm kontra #lesswaste).
Wkłady natomiast mogą być z bardzo różnych materiałów o różnych właściwościach: najczęściej z bawełny, bambusa, mikrofibry, lnu, konopi, flaneli.
Po piąte – ile pieluszek potrzebujemy? To zależy od systemu. Kieszonek i AIO używamy raz, a zabrudzoną pieluchę wrzucamy do kosza na pranie. Powiedzmy, że dziecko zużywa 8 pieluszek dziennie, a chcemy prać co 2 dni. Potrzebujemy więc 16 kieszonek z wkładami lub AIO plus kolejne 8-10 na czas, gdy uprane pieluszki schną. Warto mieć też kilka w zapasie na niespodziewane sytuacje. Pamiętajcie, że AIO będą schły trochę dłużej, bo wkład jest wszyty w pieluchę i te warstwy są grubsze. Z otulaczami i SIO jest trochę inaczej, bo, jeśli otulacz nie oberwie sikami ani kupą, wystarczy wymienić sam wkład. Także będziemy potrzebowali kilku otulaczy i sporo więcej wkładów – możemy obliczyć to podobnie, jak w przykładzie powyżej. Zawsze pamiętajcie, że musicie też mieć czego używać, gdy pieluchy schną po praniu.
Po szóste, co oprócz pieluszek? Dla mnie takie minimum akcesoriów, a nie jestem gadżeciarą, to:
- kosz na brudne pieluszki i wkłady. Dobrze sprawdza się znany, ikeowski kosz FILUR. Nie wiem, o co chodzi z tym koszem, ale wrzucamy brudną pieluszkę, zamykamy pokrywę i nic nie czuć. Możemy też używać worka z materiału PUL
- proszek lub płyn do prania pieluch. Proszek czy płyn musi być z jak najmniejszą zawartością mydła. Najlepiej do prania białych materiałów
- bibułki – inaczej wkłady jednorazowe. Biodegradowalne. To takie listki, najczęściej kukurydziane lub bambusowe, które kładziemy na pieluszkę przed założeniem na pupę. Ogranicza to zabrudzenie pieluszki. Taką bibułkę razem z kupą możemy po prostu wrzucić do toalety i spuścić, nic się nie zapcha. Niektórzy kładą bibułkę tylko wtedy, kiedy wiedzą, że dziecko zrobi kupę (tak, po jakimś czasie można to przewidzieć)
- worek PUL na brudne pieluchy przyda się na wyjścia.
A jak to wygląda w praktyce? Macie już wasze pieluszki, czy to pożyczone, czy własne i… zaczynacie używać. Po prostu jednorazówkę zastępujecie wielopieluszką. I zamiast do kosza na śmieci, zużytą, wrzucacie do kosza na pranie. O praniu i suszeniu przeczytacie tutaj.
I… chyba tyle! Uff… przyznaję, że tłumaczenie spraw związanych z pieluchami wielorazowymi, kiedy nie mam przed sobą rodziców i dziecka, nie możemy zobaczyć, dotknąć, sprawdzić co, gdzie i jak, jest szalenie trudne. Mam jednak nadzieję, że choć trochę rozjaśniłam wam, jak wejść w świat pieluszek wielorazowych i po prostu… zacząć. Nieważne jak, ważne, że chcecie próbować być choć odrobinę bardziej przyjaźni dla środowiska.