Moje podejście do wegetarianizmu zmieniło się, nie ukrywam. Z biegiem czasu mam różne rozmyślania na ten temat, czuję, że moje decyzje mogą być bardziej elastyczne, a ja dalej jestem w zgodzie ze sobą. Czasem jest to dla mnie trudne, pomagają mi rozmowy z osobami, które też „czują temat”, czasem sama nie wiem, czy moja decyzja jest dobra. Wtedy sprawdzam to jakiś czas ze sobą. W każdym razie już dawno odeszłam od bycia dość radykalną w poglądach (choć nie uważam, że kiedykolwiek byłam radykalna, raczej blisko mi było zawsze do pragmatyzmu i realnej chęci zmiany). Czemu o tym piszę? A temu, że często pytacie mnie, czemu jako weganka używam pieluszek wielorazowych z wełny. Albo piszecie, że nie jecie mięsa, nie nosicie skóry, ale macie w domu stosik wełniaków. I o tym kilka słów poniżej.
Wegetarianie i wegetarianki (w tym weganie i weganki) nie jedzą mięsa (w tym ryb) i/lub produktów odzwierzęcych, takich jak nabiał, jaja czy miód, ale również nie używają rzeczy wykonanych z materiałów odzwierzęcych: jedwabiu, skóry, pereł czy właśnie wełny. Tyle z definicji. Ja w ogóle nie jestem za bardzo fanką definicji w życiu codziennym, bo teoria swoje, a życie czasami swoje. Rozumiem też, że są ludzie, którzy mogą nazwać się weganami czy wegetarianami na sto procent, bez żadnych odstępstw i to też jest OK. Ja jednak, no cóż, może niektórych zawiodę teraz, ale jeśli trzymamy się mocno definicji, to nie jestem nawet wegetarianką.
Wracając do wełnianych pieluszek – uważam, że są cudownym, dobrym dla skóry dziecka i dla środowiska, ekologicznym rozwiązaniem w wielopieluchowaniu. Jeśli mam wybrać między, nawet ekologiczną, jednorazówką a pieluszką wielorazową, wybiorę wielo. Jeśli mam wybór między sztucznym materiałem PUL (do którego nic generalnie nie mam, używamy i lubię) a wełną – tutaj już mi obojętne, wielorazowa pielucha to wielorazowa pielucha i mimo, że są pewnie różnice pod kątem ekologicznym użytkowania PUL i wełny, to aż tak się w to nie zagłębiam. Ma dla mnie natomiast znaczenie to, że używając pieluch jednorazowych naprawdę generujemy potężne ilości śmieci, które będą się rozkładały setki lat.
Mam takie poczucie, że weganizm czy wegetarianizm i less waste/zero waste ciągle się przeplatają, i tylko od nas zależy, jak to rozumiemy, układamy, jak z tego czerpiemy, co bierzemy dla siebie. Ja, po wielu rozmowach z rodzicami, którzy używają wełny w wielopieluchowaniu, dowiedzeniu się, jak to wygląda i że najczęściej używana jest wełna z drugiej ręki, pomyślałam, że chcę zobaczyć, czy to też rozwiązanie dla nas, w duchu less waste. Dałam pieluszkom drugie życie i dzięki temu mogę dalej edukować i wspierać rodziców w przejściu na wielo. Bo każda pieluszka ma znaczenie, tak sobie o tym myślę.
Wiem, że wiele z was używa też pieluszek z wełny, jestem ciekawa waszych odczuć. Dajcie znać!