Szybki i prosty przepis (a nawet dwa!) na moją ulubioną pastę (no dobrze, poza hummusem) − przy dobrym doborze składników można nie uwierzyć, że nie ma w niej ryby!
Nigdy nie jadłam pasty rybnej z rybą, ale polegając na opiniach bliskich, którzy znają jej smak − ten jest niemal identyczny, a to tylko zasługa jednego ze składników: nori, używanego głównie do sushi. To arkusze glonów nadają „rybny” smak paście z tofu czy fasoli. Przepis dość znany, ale jako że jem tę pastę kilka razy w tygodniu, nie mogło go tu zabraknąć.
Wegańska pasta bezrybna
kostka tofu wędzonego (ale naturalne też da radę) lub puszka czerwonej fasoli (odsączonej z zalewy)
1-2 arkusze glonów nori
łyżeczka ostrej musztardy
łyżeczka sosu sojowego
3 łyżki oliwy z oliwek
sól
pieprz
opcjonalnie: pół czerwonej cebuli
Wszystkie składniki blenduję na gładką masę. Próbuję i doprawiam do smaku − jeśli lubisz smak nori, dodaj jeszcze pół arkusza. Pastę przechowuję w lodówce, kilka dni, maksymalnie do tygodnia. Najlepiej smakuje z dobrym, chrupiącym chlebem i ogórkiem kiszonym.
Smacznego!