Wyjścia poza dom i noce − to nas najczęściej przeraża w wielopieluchowaniu. Bo w domu to jeszcze, jeszcze − mamy wszystko pod ręką, najwyżej wrzucimy brudną pieluchę szybko do kosza czy miski z wodą, a dziecko pod prysznic. Ale co robić, gdy musimy albo po prostu chcemy wyjść na kilka godzin? Lub na cały dzień? Dziś o wielo na wyjścia.
Gdy po raz pierwszy wyszłam z moim dzieckiem, które na pupie miało pieluchę wielorazową, sprawdzałam czy nic nie wyciekło jakieś dwieście razy. Patrzyłam podejrzliwie, tak jakby na dworze było inaczej niż w domu. A jest zupełnie tak samo, tylko po prostu musimy gdzieś te pieluchy wrzucić. I na luz, na luz też musimy wrzucić.
Co będzie nam potrzebne, gdy chcemy wyjść z dzieckiem na kilka godzin z domu?
Po pierwsze, zapasowe pieluszki. W zależności od tego, czego używacie, tyle kompletów należy sobie przygotować, dopasowując liczbę do przewidywanego czasu wyjścia… plus jedna, dwie dodatkowe pieluszki na wszelki wypadek. Ja lubię mieć już wszystko poskładane w całość, czyli jeśli używacie kieszonek, to powkładajcie sobie wcześniej wkłady do środka, jeśli AIO, pochowajcie języki, można poskładać sobie tetrę itd. Chodzi o to, żeby było wygodniej i szybciej. Nie martwcie się też, jeśli coś się stanie i zabraknie wam pieluszek – wtedy po prostu można kupić jednorazówkę i… trudno. Nie raz miałam taką sytuację, że wyszłam rano z domu, miałam wrócić w międzyczasie, ale dzień ułożył się inaczej i w efekcie ratowałam się kupnymi ekojednorazówkami. Mamy choć ten komfort, że dobre ekopieluszki da się kupić nawet w popularnej sieciówkowej drogerii.
Po drugie, coś, w co możemy brudne pieluszki włożyć. I tak jak w domu może to być kosz z pokrywą, tak na wyjścia polecam jednak worek z materiału PUL. Zamykając pieluszkę w takim worku możecie być pewni, że silny zapach nie wydobędzie się na zewnątrz, a to bardzo ważne, szczególnie jak jest upalne lato, a pieluchy trzyma się w koszu pod wózkiem. No niestety, foliówki wtedy nie mają szans zadziałać, poza tym są nieekologiczne. A względy ekologiczne często pchają nas w stronę wielo właśnie. Z biegiem czasu jednak i taki worek zacznie się zużywać, wtedy po prostu używam go w domu lub gdy wiem, że wyjście będzie krótkie. Do worka można wkropić kilka kropli olejku herbacianego, dokładnie tak samo jak do kosza na brudne pieluszki.
Po trzecie – potrzebujemy czegoś, czym umyjemy dziecko. I tutaj, jeśli chodzi o wyjścia poza dom, zdarza mi się używać mokrych chusteczek. Wybieram te z bardzo prostym składem (w większości woda), które można wyrzucić do ubikacji. Możemy też ze sobą nosić wielorazowe „waciki” – zrobione na przykład samodzielnie z cienkiego ręcznika, pociętego na mniejsze kawałki. Takie „waciki” możemy po prostu zamoczyć w wodzie (obok przewijaka w łazienkach często jest umywalka, a w plenerze możemy użyć wody do picia), użyć i wrzucić z brudnymi pieluszkami do worka PUL.
Po czwarte – a co jak będzie… kupa? No cóż, to samo, co w domu. Jeśli da się ją zdjąć, to bierzemy papier toaletowy, zdejmujemy i spuszczamy w ubikacji, a jeśli to mleczna kupa, to spłukujemy ją pod wodą w łazience. A jeśli totalnie nie mamy możliwości, chowamy do worka i trudno, zajmujemy się tematem w domu.
Czyli technicznie i po kolei – zdejmujemy dziecku brudną pieluszkę, wyjmujemy z niej wkład (jeśli ma), wrzucamy do worka, zasuwamy. I tak z każdą kolejną brudną pieluszką. W domu możemy przerzucić całość do kosza z pokrywą albo od razu do pralki.
Prawda, że proste?
Dobrych spacerów!