Może nie jestem wzorem Zero Waste i ekorodzicielstwa – przyznaję, mam swoje małe „grzeszki”, ale staram się, jak tylko mogę, żyć w duchu #lesswaste i na co dzień upraszczać sobie życie – co za tym idzie, nie generować wokół siebie tony śmieci. Gdy pojawia się dziecko, nagle ta góra odpadów niebezpiecznie zaczyna rosnąć. Zużyte pieluszki, setki chusteczek do przecierania pupy, ręczniki papierowe, które idą w rolkach. Ale też, wraz z rozszerzaniem diety, plastikowe butelki czy opakowania po przekąskach. Czyste szaleństwo! I przerażające, gdy zdamy sobie sprawę, ile tego jest.
Czy da się z tego wszystkiego zrezygnować? Pewnie tak, ale ja wolę minimalizować i dać sobie furtkę na potknięcia. Tak, używam czasem pieluch jednorazowych i kupuję czasem gotowe musy w sklepie.
Ale wiem też, że każdy mój wybór wielorazowych rozwiązań jest ważny i istotny – dla środowiska, dla zdrowia mojego dziecka, dla mojego zdrowia. Także nie zrażajcie się, jeśli nie możecie albo nie chcecie być „eko na 100%” – mało kto jest. A często jest tak, że jak do czegoś podchodzimy zbyt radykalnie, to szybciej rezygnujemy z postanowień, a nie o to nam chodzi.
Zobaczycie, że z czasem pewne zachowania i wybory tak wejdą wam w nawyk, że staną się naturalne!
Czym więc możemy zastąpić popularne jednorazówki?
Pieluszki
Na miejscu pierwszym nie mogło się znaleźć nic innego! Wiecie, że jestem wielką fanką wielopieluchowania. Uważam, że w dzisiejszych czasach to naprawdę proste, wygodne, a do tego ładne i ekologiczne. Jak się okazuje, także ekonomiczne, bo raz zakupiony zestaw „one size” posłuży na cały okres pieluchowania, nawet przy kolejnych dzieciach, a jeśli nie – można je z powodzeniem sprzedać.
Gdy mówię o pieluszkach wielorazowych, często spotykam się ze zdziwieniem. Jeśli kojarzymy wielorazówki z gotowaniem tetry i agrafkami to rzeczywiście nie brzmi to zachęcająco! Tymczasem współczesne pieluszki to coś zupełnie innego i nie mają tak naprawdę za wiele wspólnego z tym, co znają nasze mamy i babcie. Różne systemy, porządne materiały, piękne wzory! Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o pieluchowaniu wielorazowym, zajrzyjcie tutaj.
Chusteczki
Mokre chusteczki to taki przydaś, który lepiej ze sobą mieć, niż nie mieć. Służą nam do tylu rzeczy, że ciężko wymienić wszystkie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że idzie mi ich szalenie dużo. Mimo że i tak kupuję takie złożone głównie z wody, i które można spuszczać w ubikacji, to jednak jest to niepotrzebny odpad. Dlatego kiedy się tylko da, używam wielorazówek. Jak to wygląda? Możesz użyć małych tetrowych pieluszek lub pociąć dużą na mniejsze kawałki i obszyć. Są dostępne też gotowe rozwiązania, z różnych materiałów, ale DIY w zupełności wystarczy. Dobrze sprawdzi się wspomniana tetra, ale też ściereczki czy flanelowe ręczniki. Takie chusteczki piorę z pieluchami wielorazowymi, ale jak nie używasz pieluch, to można prać je na przykład z ręcznikami lub ścierkami.
Saszetki na mus
Wiele z nas odkryło, że gotowe musy są naprawdę wygodną przekąską na spacerach czy placach zabaw. Wystarczy odkręcić i gotowe! Są już musy z kaszą jaglaną, tapioką czy płatkami owsianymi w składzie, także wiecie, nie tylko same owoce. Tylko, że to jest kolejne opakowanie plastikowe, śmieć, który produkujemy codziennie niemal. Świetnym rozwiązaniem są saszetki wielorazowe, do którego możemy wlać nasze własne smoothie! Dla mnie ta opcja jest o tyle genialna, że naprawdę bardziej ufam swoim mieszankom, niż tym kupnym. Do takiego musu mogę dodać fasoli czy tofu. Mogę też wlać tam zupę krem i zaproponować obiad na świeżym powietrzu. Taką saszetkę myje się bardzo prosto, a nawet można wrzucić ją do zmywarki! Ja mam ich pięć i to mi z zupełności wystarcza. Myślę, że spokojnie można mieć dwie (na mus owocowy i zupę) i też będzie OK. Testowałam saszetki firm Zebra & Me i Baby Monster i wolę te drugie (widać zawartość saszetki), ale generalnie obie opcje są bardzo fajne i trwałe.
Bidon na wodę
Niby podstawowa rzecz i większość z nas ma taki bidon dla dziecka na wyjścia, ale jednak bardzo często widuję dzieci pijące z małych butelek jednorazowych wodę „przeznaczoną dla dzieci”, co jest, swoją drogą, niezłym chwytem marketingowym. Wracając jednak do wielorazowego bidonu, jest to naprawdę dobre rozwiązanie na spacery. Szkoda, że taki bidon na razie nie może być szklany, ale myślę, że i na to przyjdzie czas. Pamiętajcie, że „kubki-niekapki” to nie jest najlepszy pomysł.
Pieluchy tetrowe
Kiedy urodził się Kazik, używałam pieluch tetrowych niemal do wszystkiego. Jako podkład, kocyk, do przecierania, podmywania, przykrywania. Idealnie sprawdzają się przy ulewaniu. Oczywiście również jako pieluszki – przy drugim dziecku mam dokładnie taki plan na pierwsze tygodnie życia: tetra złożona w „samolot” i otulacz. Taki maluszek co chwilę robi siku lub kupę, więc to rozwiązanie sprawdza się idealnie. Tetra poza tym szalenie szybko schnie – tak naprawdę już przy wyjmowaniu z pralki, po dobrym odwirowaniu potrafi być niemal sucha, a co dopiero, gdy używacie suszarki. Także jeśli jesteście na etapie kompletowania wyprawki dla dziecka – dużo tetry, o różnych gramaturach i w różnych rozmiarach.
Podkłady
Często widzę, jak rodzice używają poza domem jednorazowych podkładów do przewijania dzieci. Już pomijając fakt, że podobno niektórzy używają też takich podkładów w domu, gdzie naprawdę można znaleźć coś wielorazowego do podłożenia, to na spacerze łatwo zastąpić taką jednorazówkę na przykład wspomnianą tetrą. Fajnym rozwiązaniem będą też pieluszki flanelowe lub polarkowe. Wydaje mi się też, że taka pielucha będzie o wiele milsza dla skóry dziecka, gdy je przewijamy i leży na podkładzie nagie.
Opakowanie na przekąski
Na spacerze, wiadomo, lepiej mieć przy sobie zapas przekąsek, niż nie mieć. Można kupić zdrową przekąskę w niemal każdym sklepie, ale, właśnie – w dość małym opakowaniu i do tego plastikowym czy foliowym. Jeśli chcecie zmienić ten nawyk, można zaopatrzyć się w większe opakowania suszonych owoców czy chrupków i codziennie nasypywać własną mieszankę do wielorazowego kubeczka. Po pierwsze, takie suszone owoce, pestki czy orzechy dla starszaka można kupić na bazarku i już zapakować w wielorazowy woreczek, a po drugie: własnoręcznie skomponowana mieszanka będzie lepsza, niż sklepowa – nie będzie tam dodany dodatkowy cukier czy olej.
Na rynku mamy kilka rozwiązań, ale można też użyć najzwyklejszego plastikowego pudełka. Ja dostałam skądś takie i jego głównie używamy – fajne jest też to, że trzeba włożyć rękę, aby coś wyjąć, a rodzynki nie wypadają same z opakowania.
Wkładki laktacyjne
Wiele z nas używa wkładek laktacyjnych długie miesiące po porodzie – niektóre nawet do końca mlecznej drogi. Można kupić jednorazowe wkładki, ale lepszym rozwiązaniem mogą okazać się wielorazowe wkładki laktacyjne, które dość, że ekologiczne, to jeszcze miłe dla skóry i ładne. Firmy, które produkują takie wkładki często produkują też pieluszki wielorazowe. Wielorazowe wkładki mogą być na przykład z tkaniny PUL, o której pisałam przy okazji pieluszek albo z wełny.
Siateczki na przydasie
Siatka na ubranie, siatka na przekąski, siatka na to, siatka na tamto. W naszej matczynej torbie czasem jest dużo mniejszych torebek, żeby to wszystko jakoś ogarnąć, więc dobrze, jeśli te torebki są wielorazowe. Takie siateczki wielorazowe przydają się też na zakupach – coraz więcej osób decyduje się na ich używanie, pakując w nie na przykład pomidorki koktajlowe, banany czy inne owoce lub warzywa na wagę. Na rynku już mamy dość duży wybór takich woreczków – z różnych materiałów, o różnych wielkościach, grubościach. Możemy też sami sobie takie uszyć, jeśli umiemy – z nieużywanych koszulek, dżinsów, zasłonek, firanek, pościeli.
Słomki
Kolejny przykład wielorazówek może nie stricte związanych z rodzicielstwem, chociaż ten, kto ma dziecko, zrozumie – słomki. Niektóre dzieci lubią pić ze słomek, szczególnie poza domem, albo sami podsuwamy im ten pomysł… szczególnie poza domem! Czasem otwarty kubek w rękach malucha to gwarancja koktajlu wylanego na głowę czy na cały stół (byłam tam, to wiem) – w domu, luz, zdarza się, ale na przykład w kawiarni na zajęciach jest trochę ciężej.
Wiele miejsc już zrezygnowało z jednorazowych słomek, w duchu Zero Waste, i bardzo cieszą mnie takie zmiany. Jeśli chodzi o słomki wielorazowe, to ja najbardziej polecam te metalowe – można mieć zawsze ze sobą taką słomkę i używać, gdy potrzebujemy.
Ubrania z lumpeksów
Albo używane, po starszych dzieciach, po dzieciach znajomych. Kupione w ciucholandzie albo w komisie. Można skompletować całą wyprawkę ubrankową dla dziecka w szmateksie – co więcej, te ubranka na noworodka będą w większości w doskonałym stanie. Bo, po pierwsze, takie dziecko naprawdę mało się brudzi, a po drugie – wyrasta w niesamowitym tempie z ubranek. Także może się okazać, że koleżanka, która chce odsprzedać całą torbę ubrań na małego niemowlaka da wam praktycznie nowiutkie sztuki.
Starsze dzieci również można spokojnie ubrać w lumpeksie. Takie ubrania dodatkowo mało ważą, więc są naprawdę tanie, a można wyszukać prawdziwe perełki. Jeśli nie lubicie grzebać w ciuchowym koszu, można poszukać okazji na ubrania z drugiej ręki na portalach sprzedażowych albo lokalnych grupach dla rodziców. Ubrania mogą służyć wielu dzieciom, zanim będą nadawały się do wyrzucenia czy, lepiej, przerobienia.
U mnie tyle. Pewnie jeszcze kilka rozwiązań w duchu less waste by się znalazło, bo, uwierzcie mi, z czasem po prostu robimy już pewnie rzeczy nieświadomie, rezygnując z kolejnych jednorazówek. Jestem bardzo ciekawa, co się u was sprawdza!
Uściski, A.