Pyk! Drugi miesiąc rozszerzania diety za nami. Konik próbował już tylu produktów! A ja dalej lubię podglądać jak dziwi się każdemu smakowi, rozgniata, ugniata, rzuca. Z fascynacją obserwuję, co lubi jeść, a czego absolutnie nie. Tak, mój ośmiomiesięczniak ma już bardzo sprecyzowane preferencje smakowe!
Co się działo w drugim miesiącu rozszerzania diety Konika?
Po pierwsze, kupiliśmy matę silikonową i już drewniana deska nie lata po całym salonie. Mamy znaną matę ezpz, do tego matę „tapas” z czterema przegródkami. Są bardzo wygodne, fajnie się do nich nakłada jedzenie, trzymają się tacki krzesełka.
Po drugie, zaczęliśmy już zwracać większą uwagę na to, co proponujemy Konikowi do jedzenia. Pamiętam o tym, aby w każdym posiłku znalazł się jakiś produkt, w którym jest żelazo, inny z witaminą C (poprawia wchłanianie żelaza) i coś o dużej gęstości odżywczej i energetycznej. O co chodzi z tą gęstością? Gęstość odżywcza i energetyczna oznacza, że w produkcie jest dużo składników odżywczych i kalorii w małej objętości. To ważne, aby niemowlę próbowało takich produktów, bo, jak już sami zauważyliśmy, a widzę to też po większości znanych mi niemowlaków, małe dzieci jedzą mało. Czasem naprawdę mało (a czasem nic). Dlatego jeśli już coś trafi do brzucha, dobrze, aby było to coś wartościowego.
Nie boimy się więc zdrowych tłuszczy, strączków, orzechów. Jakie dokładnie produkty (wegańskie) charakteryzują się dużą gęstością odżywczą i energetyczną zarazem?
Masło migdałowe
Tahini
Sezam
Nasiona chia
Orzechy
Kasza jaglana
Komosa ryżowa
Amarantus
Fasola
Soczewica
Suszone owoce
Karob
Awokado
Batat
Oliwa z oliwek
Jak ich używamy? Kiedy nie mam czasu na kombinowanie, po prostu polewam warzywa tahini lub kroję kawałek awokado. Do owsianki dodaję suszonych owoców lub orzechów. Kiedy mam czas, wymyślam przepisy na kotleciki na bazie kaszy jaglanej, soczewicy, fasoli, komosy ryżowej, amarantusa. Dobrym pomysłem, żeby się w tym wszystkim nie pogubić, jest zrobienie sobie trzech list (produkty z żelazem, produkty z witaminą C i produkty gęste odżywczo i energetycznie) i powieszenie ich na lodówce lub w widocznym miejscu w kuchni.
(O gęstości odżywczej i energetycznej wiem z bloga dietetyczki, Zuzy Anteckiej, Szpinak robi bleee − polecam wam go mocno, jeśli jeszcze nie znacie, a rozszerzacie dietę swoim dzieciom!)
Po trzecie, staraliśmy się proponować Konikowi dwa stałe posiłki dziennie. Siedmiomiesięczniak, według zaleceń WHO, powinien mieć proponowane 2-3 posiłki dziennie. Pamiętajcie, że zawsze jest to propozycja, dziecko wcale nie musi nic zjeść, może zjeść odrobinę, połowę, może też całość. Złota zasada brzmi: rodzice decydują co i kiedy dziecku zaproponują, a dziecko zdecyduje czy zje i ile zje. I to nie tylko przy BLW. Tak więc jeśli udało nam się zaproponować dwa posiłki plus przekąska w postaci placuszka i owocu czy owocu posypanego orzechami, to było dobrze, jak tylko jeden stały posiłek, bo plan dnia był napięty albo zęby nie dawały żyć − też OK. W siódmym miesiącu (i do ok. 11 miesiąca) mleko mamy pokrywa ok. 55-70% zapotrzebowania na kalorie u niemowlaka, więc i nam zdarzały się niemal całe dnie na piersi.
Po czwarte, strączki, strączki i jeszcze raz strączki. Codziennie wymyślam nowe sposoby na nie, choć myślałam, że wiem już wszystko! Są sycące, pełne żelaza i innego dobra. Jak nie mam czasu, to po prostu wrzucam do maty kilka ziarenek cieciorki albo proponuję hummus na pełnoziarnistym pieczywie lub z warzywami. Staram się mieć zawsze jakieś fasole lub ciecierzycę namoczoną i ugotowaną, wtedy wszystko idzie sprawniej.
Po piąte, tak, dopadła nas jakaś alergia. Totalnie nie wiem na co. Podejrzewałam kilka produktów, ale równie dobrze to może być za ostre słońce, pościel wyprana w innym proszku czy reakcja na kwaśne owoce. Obserwujemy.
A teraz konkrety! Co jedliśmy? Poniżej dużo zdjęć naszych posiłków, być może kogoś z was zainspirują. Warto mieć w pamięci, że to tylko propozycje − ile z tego zjadł Konik? Czasem nic, czasem popróbował, czasem popluł. A czasem coś trafiło do brzucha. Czy się tym przejmujemy? Nadal nie. Konik ma teraz osiem miesięcy i pełne prawo smakować, próbować, poznawać konsystencję, zapachy, faktury, jeszcze przez dłuuugi czas. Także my, jak zawsze, dość na luzie, co polecam.
Przepis na omleta z ciecierzycy tutaj.
Przepis na kulki tu.
Przepis na placuszki tutaj.
Przepis znajdziecie tutaj.
Przepis na omlet z mąki z soczewicy tu.
Hummus robimy tak.

Na lenia: makaron z zielonego groszku i czerwonej soczewicy (do dostania w Biedronce) plus ogórek kiszony i pomidor z mojej porcji. Dodatkowo oliwa z oliwek.
A przepis na tofucznicę tutaj.

U nas pasta z groszku, do której dodałam soli, więc dla Konika kanapki z tahini. Plus papryka i pomidorki.
Przepis na marchewkową pastę ze strączków:
słoik ciecierzycy, fasoli i soczewicy (taki ekomix skądś miałam, ale może być sama cieciorka albo sama fasola biała)
marchewka na parze lub upieczona
łyżka tahini
łyżka masła orzechowego
ząbek czosnku
łyżka oliwy z oliwek
łyżeczka soku z cytryny
odrobina wody do konsystencji
Przepis na placuszki:
100 gramów mąki kukurydzianej
50 gramów mąki z cieciorki
jogurt sojowy naturalny (kubeczek 200 gramów)
łyżka siemienia lnianego zmiksowanego plus 3 łyżki wody
łyżka oliwy
pół łyżeczki sody
odrobina soku z cytryny
dojrzały banan
2 świeże daktyle
woda do konsystencji (gęstej śmietany)
jagody

Śniadanie pod tytułem: „co tam mamy w kuchni?”, czyli reszta awo, borówki, chleb pełnoziarnisty, banan z masłem orzechowym.

I obiad na bogato: kotleciki z burakiem i kaszą, groszek, fasolka szparagowa, ziemniaki, pomidor – tak lubimy najbardziej!
A przepis na kotleciki możecie znaleźć tutaj.